Duniko_Rodin_M_Zak_1140x500

Zofia Jachimecka – muza krakowskich artystów

Galicja pierwszych dekad XX wieku żyła na salonach. Były one miejscem kreowania ważnych opinii i nie mniej ważnych plotek, miejscem towarzyskich kontaktów i dyskusji. Stolicą salonów, a następnie kawiarni artystycznych, podobnie jak stolicą Młodej Polski stał się Kraków, skąd salonowa i kawiarniana moda promieniowała na galicyjską stolicę – Lwów, a także na Zakopane.

Ożywienie artystycznego życia towarzyskiego wprowadził w Krakowie otoczony oparami demonizmu – Stanisław Przybyszewski, wódz dekadentów, wokół którego, jak to zauważył autor opowieści biograficznej o Przybyszewskim – Stanisław Helsztyński [1] skupiły się przede wszystkim kręgi literackie, który równocześnie promieniował i na środowisko malarskie. Przyciągał przede wszystkim niekonwencjonalny salon prowadzony przez Dagny i Stanisława Przybyszewskich w ich mieszkaniu przy ul. Karmelickiej 53, a potem przy ul. Siemiradzkiego, gdzie obok grafik Goyi i obrazów Muncha wisiały kompozycje Wojciecha Weissa, Stanisława Wyspiańskiego; tam też bywała bohema uczestnicząca w nieustających „ucztach platońskich”, kończących się nad ranem koncertem pana domu, który godzinami grał Chopina; bywali tam między innymi Tadeusz Boy-Żeleński, Stanisław Sierosławski, Jan Kleczyński, z artystów zaś – Jan Szczepkowski; Przybyszewscy odwiedzali również pracownie artystyczne, między innymi Xawerego Dunikowskiego, Ludwika Marcusa, Wojciecha Weissa, Stanisława Wyspiańskiego. Słynne stało się też w Krakowie powiedzonko wygłaszane przez Przybyszewskiego w czasie nocnych eskapad ulicami Krakowa: idziemy, a bydełko sobie śpi i chrapie [2].

Portret Zofii Jachimeckiej, zdjęcie ze zbiorów Karola Szymanowskiego, wł MNK - Muzeum Karola Szymanowskiego w willi Atma w Zakopanem. Karol Szymanowski był zaprzyjaźniony z Jachimeckimi. Profesor jako pierwszy uwierzył w jego talent i jako pierwszy zaczął pisać o jego muzyce.
Portret Zofii Jachimeckiej, zdjęcie ze zbiorów Karola Szymanowskiego, wł MNK – Muzeum Karola Szymanowskiego w willi Atma w Zakopanem.
Karol Szymanowski był zaprzyjaźniony z Jachimeckimi. Profesor jako pierwszy uwierzył w jego talent i jako pierwszy zaczął pisać o jego muzyce.

Jednym z najdłużej działających salonów skupiających życie artystyczno-towarzyskie Krakowa był salon państwa Zofii i Zdzisława Jachimeckich przy ulicy Grodzkiej 47, gdzie aż do roku 1973 odbywały się we czwartki, tak zwane „intelektualne five’y”, oscylujące wokół sztuki i literatury, a które swoim klimatem nawiązywały jeszcze do czasów przedwojennych. „Lata mijały, mody się zmieniały, a państwo Jachimeccy byli niezmienieni”. Pan domu – Zdzisław Jachimecki (1882 – 1953) był uznanym krakowskim profesorem i muzykologiem; zaś pani domu Zofia Jachimecka (1886-1973) była pierwszą damą krakowskich salonów. Piękna, inteligentna, interesująca, dowcipna i równocześnie na poziomie „zjadliwa” i złośliwa była duszą towarzystwa. Była przy tym uznaną tłumaczką z kilku języków – sławę przyniosły jej znakomite tłumaczenie z języka włoskiego, w tym włoskiej literatury dla teatru polskiego, m.in., Carlo Goldoniego i Luigi Pirandella.

„Okolona drobniutkim loczkami okrągła twarzyczka z buzią w ciup i niebieskimi oczami podlotka. Smukła, wysoka figurka, spowita w muśliny, tiule, powiewające szale, rajtery, woalki. Widok niepowtarzalny, przez dziesiątki lat towarzyszący wszystkim ważniejszym wydarzeniom artystycznym Krakowa. Bez udziału państwa Jachimeckich, a po śmierci profesora – bez jego osamotnionej i nagle zaskakująco samodzielnej żony, nie udawała się w pełni żadna impreza. Była symbolem Krakowa; była symbolem trwałości i niezmienności. Zmieniały się mody i style – pani Zofia zachowała swój indywidualny styl – życia, bycia, ubioru. Zmieniały się obyczaje – profesorowa Jachimecka nie odstąpiła nigdy od swoich zwyczajów i przyzwyczajeń”.

Nawet w mieszkaniu profesorstwa wszystko było od zawsze na swoim miejscu – pozostawało mimo upływu lat, takie jak było w dobie „Franza-Josepha”. Najważniejszym jego elementem były niewątpliwie obrazy – efekt fascynacji malarzy Zofią Jachimecką – wielokrotnie opiewaną przez poetów, muzą wielu artystów. Portretowali ją najważniejsi malarze i rzeźbiarze pierwszej połowy XX wieku.

Do dziejów sztuki polskiej przeszła jako modelka z najpiękniejszych kobiecych wizerunków, najbardziej wrażliwych na urodę kobiet artystów. Jej najwierniejszym portrecistą był Teodor Axentowicz (1859-1938).

Teodor Axentowicz, Zofia Jachimecka, ok. 1913, pastel, papier, wł. MNK. "Ona była smukła, wiotką blondynką, wyjętą jak gdyby żywcem z secesyjnych ornamentów"
Teodor Axentowicz, Zofia Jachimecka, ok. 1913, pastel, papier, wł. MNK. „Ona była smukła, wiotką blondynką, wyjętą jak gdyby żywcem z secesyjnych ornamentów”

O swojej znajomości z Axentowiczem Zofia Jachimecka wspominała: „Axentowi napozowałam się co niemiara. Zawsze prosił: Może zechce mi pani pozować. Dobrze to sprzedam. I sprzedawał. Mówił: Tylko kobiety nadają się do malowania. Podobnie jak do śpiewania.
Wśród innych malarskich konterfektów Jachimeckiej wyróżniał się jej okazały portret w błękitnej sukni do ziemi i czarnej futrzanej pelerynce namalowany w 1941 roku przez Wojciecha Kossaka; a także pochodzący z 1927 roku streficzny portret pędzla Leona Chwistka (według wspomnień modelki do II wojny światowej znajdował się on w kolekcji Muzeum w Łodzi), czy Józefa Mehoffera, który uwiecznił małżonków Jachimeckich w eksperymentalnej technice łączącej akwarelę z węglem.

W mieszkaniu przy Grodzkiej wisiał również portret pędzla Stanisława Ignacego Witkiewicza z prawdopodobnie 1931 roku (na ten rok datowane są wzmianki o nim w listach Witkacego do żony, obecnie obraz zaginiony), ale modelka go nie lubiła i nazywała „obrazem z zębami”.
– „Czy ja tak pokazuję zęby? Czy ja mam tak opuchnięte dziąsła? Czy ja w ogóle tak nieładnie otwieram usta? Zadawałam te pytania samemu Witkiewiczowi. Gdy panią malowałem, miałem zapalenie okostnej – odpowiedział. – Bardzo bolały mnie zęby i tylko o nich mogłem myśleć. Musiałem to jakoś przekazać…”.

Ludwik Puget, Portret Zofii Jachimeckiej (Na Błoniach), gips, wł. MNK. "To Puget. Ludwik. Drogi Lulu. Jeden z najbardziej uroczych ludzi, jakich znałam. Pełen świetnych talentów"
Ludwik Puget, Portret Zofii Jachimeckiej (Na Błoniach), gips, wł. MNK. „To Puget. Ludwik. Drogi Lulu. Jeden z najbardziej uroczych ludzi, jakich znałam. Pełen świetnych talentów”

Urokowi „pastelowej w tonach” Jachimeckiej uległ Józef Czajkowski (1919); Józef Pankiewicz, Karol Tichy. Rzeźbił ją Konstanty Laszczka i Ludwik Puget. Jej twarz otrzymała również jedna z „Głów wawelskich” Xawerego Dunikowskiego. Jak wspominała Jachimecka powstała ona dosłownie w ciągu kilku chwil. A Dunikowskiemu udało się uchwycić wdzięk i elegancję modelki, jej charakterystycznie, misternie uczesane loczki okalające delikatną twarz z pogodnymi oczami. Odwołując się znowu do wspomnień modelki, miała ona otrzymać od rzeźbiarza odlew „głowy”- „obiecał (…) przynieść mi nazajutrz jej odlew. Nie przyniósł. W tym dniu aresztowali go Niemcy i wywieźli do Oświęcimia”.

Przestrzeń wystawy "Rodin/Dunikowski. Kobieta w polu widzenia". Ksawery Dunikowski – Głowy wawelskie. Główka Zofii Jachimeckiej w górnym rzędzie po lewej. "Bardzo dobrze znałam pana Xawerego, ale trochę bałam się wizyt w jego pracowni. Tyle korków tam strzelał…"
Przestrzeń wystawy „Rodin/Dunikowski. Kobieta w polu widzenia”. Xawery Dunikowski – Głowy wawelskie. Główka Zofii Jachimeckiej w górnym rzędzie po lewej, fot. Mirosław Żak – Pracownia Fotograficzna MNK
„Bardzo dobrze znałam pana Xawerego, ale trochę bałam się wizyt w jego pracowni. Tyle korków tam strzelał…”

Zofia Jachimecka zmarła w 1973 roku w Krakowie, jest pochowana na Cmentarzu Rakowickim.

 

Urszula Kozakowska-Zaucha

 

Urszula Kozakowska-Zaucha – historyk sztuki, kierownik Działu Sztuki Nowoczesnej

 

 

Więcej o Zofii Jachimeckiej:
Magdalena Samozwaniec, Maria i Magdalena, Kraków 1970
Krystyna Zbijewska, Z muzami pod rękę, Kraków 1991

[1] S. Helsztyński, Przybyszewski, Warszawa 1973, s. 265
[2] T. Weiss, Cyganeria Młodej Polski, Kraków 1970, s. 70

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *