JFalat_Jozef_Potocki_na_polowaniu_w_Afryce_w_1896r_1140x500px

Podróży hrabiego Józefa Potockiego ciąg dalszy

Po dwóch wyprawach na Daleki Wschód – do egzotycznych Indii i na wyspę Cejlon – w latach 1896 i 1897 hrabia Józef Mikołaj Potocki (1862-1922) skierował swój instynkt myśliwego ku upalnej Afryce. Areną jego zmagań z dzikim zwierzem stało się tym razem Somali, będące wówczas pod protektoratem brytyjskim, gdzie podróżnik polował w towarzystwie innych Polaków – hrabiego Tomasza Zamoyskiego z Jabłoni (1861-1935) oraz hrabiego Jana Grudzińskiego z Osieka (1859-1906). Swoje łowieckie wrażenia ponownie opisał i opublikował w wydawnictwie Gebethnera i Wolffa jako Notatki myśliwskie z Afryki. Somali (Kraków 1897). Poza wspaniałymi ilustracjami Piotra Stachiewicza (1858-1938) w edycji tej zamieszczono również reprezentacyjny portret Józefa Potockiego w stroju myśliwego pędzla Juliana Fałata (1853-1929) [1].

J. Fałat, Józef Potocki na polowaniu w Afryce w 1896 roku, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897.
J. Fałat, Józef Potocki na polowaniu w Afryce w 1896 roku, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897.
Hrabia Potocki wyruszał na terytorium zwane wówczas Somalilandem z myślą o czekających go tam przygodach: „Kto raz zaznał czaru wyprawy myśliwskiej do dalekich krajów, w odmiennej strefie i z ciekawą fauną, kto miłuje przyrodę i lubi polowanie, ten zawsze marzy o nowych ekspedycyach” [2]. Nie zawiódł się, gdyż od pierwszych dni pobytu na Czarnym Lądzie trudno byłoby narzekać jego drużynie na brak zajęć. Sportsmeni rozpoczęli marszrutę w Berberze położonej nad Zatoką Adeńską, gdzie zostały załatwione wszelkie formalności związane z polowaniem i kierowali się dalej na południe w głąb Półwyspu Somalijskiego. Ta część kontynentu afrykańskiego była jeszcze słabo rozpoznana przez Europejczyków, co budziło tym większe emocje w członkach ekspedycji. Szczegółowy przebieg całej podróży przedstawia mapa dołączona do Notatek myśliwskich.

Zapiski Józefa Potockiego zawierają szereg informacji wartościowych zarówno dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych myśliwych, a także dla licznego grona osób niezorientowanych zupełnie w tematyce polowania. Opisy egzotycznej przyrody, zachowania zwierząt, zwyczajów oraz wierzeń miejscowej ludności, historii przemierzanych terenów czy panujących na nich stosunków ekonomicznych utrzymane są w stylistyce znanej już czytelnikom z poprzednich dzieł Potockiego. Na tabor hrabiego składało się aż pięćdziesiąt objuczonych bagażem wielbłądów i ponad pięćdziesięciu ludzi, wśród nich przewodnik Alikhar, poganiacze zwierząt, eskorta, służący, kucharz, nawet kobieta do pilnowania owiec. W takich warunkach życie obozowe sprzyjało zawieraniu znajomości z krajowcami, którzy wzbudzali dużą sympatię podróżników:

„Somalisi są ludem koczowniczym par excellence i za prototyp konserwatywnych nomadów służyć mogą. Nic się u nich nie zmieniło: jak bywało we mgle wieków, setki, a może i tysiące lat temu, tak jest i dzisiaj, z pokolenia w pokolenie. Najlżejszy podmuch cywilizacyi zachodniej ich nie owiał i nie zmącił pasterskiego trybu życia; od wieków ciągną karawany zawsze temi samemi ścieżkami, omijając nieraz kamień, któryby dziecko usunąć zdołało, a którego nie ruszają, „bo dawniej tak bywało”. Odzież, broń, sposób życia najmniejszej nie uległy zmianie. Wędrując przez ich kraj, doznaje się uczucia, nie pozbawionego pewnego uroku, że się jest przeniesionym w dawno ubiegłe wieki biblijne i patryarchalne stosunki ludów pasterskich, w całej prostocie zwyczajów, tchnącej jakąś szlachetną wielkością” [3].

P. Stachiewicz, Z wielbłądem, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897.
P. Stachiewicz, Z wielbłądem, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897.
Monotonia afrykańskiego stepu, kontrastująca z porośniętymi bujną roślinnością dżunglami Indii i Cejlonu, nie zachwycała Potockiego. Oto, jak myśliwy opisywał mijany po drodze krajobraz:

„Nizkie krzewy mimozy, aloesu i tarniny ciągną się nieprzerwaną masą, to rzadsze, to gęstsze; teren równy, mało falisty, wszystko do siebie podobne, jednakowe, monotonne. Oko nie ma gdzie spocząć, nuży je jednostajny żółto-siny kolor spalonej od skwaru słonecznego roślinności, zlewający się z czerwonawą ziemią wśród nagich wydm i pustkowi w nieładny i smutny krajobraz. Już to żądny wrażeń pejzażysta, poszukujący uroczych lub imponujących widoków, nie ma poco jechać do kraju Somali; nie znajdzie ich tam wcale, chyba w górskich okolicach na pomorzu. Nie znam kawałka ziemi równie monotonnego i mniej ładnego, niż ten zakątek Czarnego Kontynentu” [4].

P. Stachiewicz, Z okolic Hajdoko, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897
P. Stachiewicz, Z okolic Hajdoko, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897
Największym problemem dla sportsmenów podczas ich marszruty był stały brak dostępu do czystej wody, którą często należało sprowadzać z bardzo daleka. Niesprzyjające okoliczności przyrody nie umniejszały jednak silnych emocji towarzyszących polowaniu, owej „szlachetnej rozrywce”, jak zwykł mawiać hrabia. Natomiast na stronach swego dziennika zanotował:

„Dziwna to namiętność polowanie, którą okupywać trzeba niewygodami, trudem i wysiłkami, a która przecież budzi się zawsze świeża i nieugaszona. Sądzić jej, jak wszelkich ludzkich słabości, miarą zdrowego rozsądku niepodobna, raczej wytłómaczyć można nieprzepartą chętką nadzwyczajnych wrażeń i żądzą zaspokojenia tego właśnie uczucia, które się zowie namiętnością myśliwską. Zamiast zdobyczy, przynosi się nieraz zły humor, zmęczenie, chorobę nawet, a jednak nazajutrz znowu się jest gotowym ten sam trud ponosić, pełen nowych sił i nigdy nie gasnącej nadziei, pchany zawsze naprzód tą samą wiecznie gorącą żądzą nowych emocyi i przygód niezwykłych” [5].

Myśliwi spędzili w somalijskich ostępach Boże Narodzenie 1896 roku i przywitali tam Nowy Rok. Doświadczyli wielu ekscytujących, ale również niebezpiecznych, groźnych dla życia sytuacji. Ciekawymi epizodami były atak szarańczy czy przygarnięcie przez uczestników wyprawy małego nosorożątka, które – oddzielone od matki – nie przetrwało niestety trudów ciężkiej podróży. Ostatecznie, na łowieckie trofea Józefa Potockiego i dwójki jego przyjaciół złożyło się: siedem lwów, trzy słonie, osiem nosorożców, pięć lampartów, sto siedemdziesiąt sztuk antylop oraz drobnej zwierzyny. „Adio, Somaliland!” – żegnał się hrabia z Czarnym Lądem po trzymiesięcznym owocnym polowaniu i jeszcze w tym samym roku zaczął przygotowywać do wydania Notatki myśliwskie.

Krótki przegląd dziewiętnastowiecznej prasy pozwala zauważyć, że omawiana książka cieszyła się ogromnym zainteresowaniem literackiej publiczności. Jej obszerne fragmenty wraz z szatą graficzną przedrukowywano między innymi w „Tygodniku Ilustrowanym” (1898, nr 5-6), a Marian Gawalewicz pisał:

Śmiało powiedzieć można, że pod względem artystycznym i drukarskim, wydawnictwo to zasługuje u nas na miano unikatu. Autor i wydawca w jednej osobie, z magnacką hojnością przeznaczył kilkadziesiąt tysięcy rubli na edycyę, jakiej dotychczas nie posiadało księgarstwo polskie; przekonał nas, że przy środkach i dobrej woli, możemy się zdobyć na wydawnictwa, nie ustępujące w niczem najwspanialszym tego rodzaju publikacyom zagranicznym, noszącym znamię prawdziwego artyzmu i wytwornego smaku” [6].

Ponadto, o znacznej popularności tego dzieła świadczy fakt, że już w 1900 roku z inicjatywy samego autora zostało ono przetłumaczone na język angielski przez Jeremiaha Curtina (1835-1906) i ukazało się w Londynie pod nieco zmienionym tytułem Sport in Somaliland, being an account of a hunting trip to that region [7].

Luksusowe  polskie wydanie Notatek myśliwskich z Afryki, pochodzące z księgozbioru Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego (1861-1929), dostępne jest w Bibliotece Muzeum Narodowego w Krakowie. Serdecznie zapraszamy naszych Czytelników do zapoznania się z tą wyjątkowo piękną i ciekawą publikacją.

P. Stachiewicz, Oryksy, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897
P. Stachiewicz, Oryksy, [w:] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, Warszawa 1897

Agnieszka Lubera

 

Agnieszka Lubera – bibliotekoznawca, historyk sztuki, asystent w Bibliotece MNK

 

 

[1] Wizerunek ten szerzej omawia Aldona Cholewianka-Kruszyńska. Por. A. Cholewianka-Kruszyńska, Myśliwskie wizerunki Józefa Potockiego z Antonin, [w:] Intelektualia myśliwskie. Tradycja i współczesność. Materiały sesji naukowych (IV i V) zorganizowanych w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce w 2007 i 2009 r., Kozłówka 2010, s. 213-216.

[2] J. Potocki, Notatki myśliwskie z Afryki. Somali, il. P. Stachiewicz, Warszawa 1897, s. 5.

[3] Ibidem, s. 27.

[4] Ibidem, s. 73.

[5] Ibidem, s. 99.

[6] M. G[awalewicz], Józef Hr. Potocki, „Tygodnik Ilustrowany”, 1898, nr 5, s. 83.

[7] Por. M. Śliż, Józef Potocki, „Notatki myśliwskie z Afryki. Somali”, red. B. Walicka, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2009, s. 270, „Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny”, 2011, nr 3, s. 143.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *