latający dywan opowieści przedmiotów cykl zajęć dla dzieci w muzeum

Dawno, dawno temu… Dlaczego w muzeum opowiadamy bajki ?

Dawno, dawno temu, za siedmioma murami, dziewięcioma wieżami i jednym mostem mieszkał władca, który był zbyt leniwy by chodzić piechotą.  Wszędzie noszono go więc w lektyce.

Czym jest lektyka? Nie będziemy specjalnie tłumaczyć, pokazywać obrazków, pytać wujka Google. Zaprosimy do muzeum, bo tu można ją po prostu zobaczyć. Co prawda nie wolno jej dotknąć,  lecz wybaczamy ten drobny dyskomfort, a nawet wykazujemy pełne zrozumienie – w końcu nie co dzień ma się okazję być tak blisko przedmiotu prosto z… baśni. Kto wie czy pod wpływem dotyku nie zechciałyby zniknąć? Można jednak do lektyki zaglądnąć przez szybkę umieszczoną w okienku niewielkich drzwiczek, sprawdzić, czy na pewno w obitej czerwonym adamaszkiem kabinie nie ma ukrytego silniczka  i wyobrazić sobie czterech osiłków dźwigających leniwego króla.

Dawno, dawno temu… W zasadzie tak mogłaby się zaczynać większość historii muzealnych eksponatów.  Zwłaszcza tych pochodzących z XIX, XVIII, XV wieku, albo nawet sprzed naszej ery. Jednym słowem mających przynajmniej 100 lat, a 100 jak wiadomo jest liczbą ogromną, trudną do wyobraźnia, magiczną.  Może oznaczać całkiem inny świat,  w którym samochody zastąpiły lektyki, a do lamp nikt nie dolewa oliwy. Może jednak równocześnie być tylko umowną cezurą, czasem, w którym zamek śpiącej królewny zdążą co prawda szczelnie opleść pnącza róż, lecz w otaczającym go świecie nie zajdą zmiany, które obudzonych ze snu dworzan, miałyby wprawić w osłupienie, a księciu wybawicielowi odebrać prawo do białego rumaka. Tak to już jest w bajkach.

Bajki, baśnie i legendy  w dziecięcych etapach poznawania świata wyprzedzają prawdę historyczną. Są znacznie łatwiej przyswajalne, skupiają uwagę, wyraźnie systematyzują wartości i pozwalają wyobraźni rozwijać kolorowe skrzydła. To się na szczęście od pokoleń nie zmienia, mimo, iż współczesne dzieci słowo „bajka” kojarzą w pierwszej kolejności z filmem (najczęściej animowanym), w drugiej z książką – w postaci tradycyjnej bądź audiobook’a. Bajka jako opowieść przekazywana ustnie już prawie nie istnieje. Tymczasem taka waśnie forma przekazu ma olbrzymi potencjał – podobny jak „żywe” przedstawienie w teatrze.

Z tej tęsknoty za opowieścią, która żyje, ewoluuje, nabiera tempa lub rozlewa się leniwie, buduje napięcie, a czasem nawet trochę straszy, by zaraz potem stworzyć bezpieczny azyl szczęśliwego zakończenia,  narodził się cykl spotkań muzealnych pt. „Latający dywan. Opowieści przedmiotów”.

Latający dywan, opowieści przedmiotow cykl warsztatów dla dzieci

Cykl przeznaczony dla młodszych dzieci, który-  jak się okazuje potrafi oczarować także dorosłych. W „Opowieściach” ważne jest piękno i siła słowa, zabawa językiem, głosem i gestem oraz interakcja z widzem, który – choć przede wszystkim słucha (często z otwarty mymi ze zdumienia ustami) – to jednak czasem ma okazję włączyć się w historię.  Dlatego bajki opowiadają aktorzy, tacy, którzy potrafią i, co ważniejsze, lubią pracować z najmłodszą widownią.

Tak, to rzeczywiście trochę teatr. Jaką więc role pełni tu muzeum?

Otóż bajka lubi mieć ilustracje. Wyobraźnia wyobraźnią, ale jeśli można jej podsunąć obrazek rozkwita pełniej.  Tym bardzie,  jeśli obrazek okazuje się być pełnowymiarowym przedmiotem, czasem bardzo pięknym – jak  wachlarz z piór marabuta, czasem zupełnie nieznanym – jak maleńki złoty ptaszek zamknięty w złotej klatce, a czasem egzotycznym – jak haftowany pawimi piórami element stroju chińskiego dostojnika. Przedmioty zamknięte w Galerii Rzemiosła Artystycznego, czy stanowiące element dekoracji dawnych wnętrz, naczynia, stroje, meble i inne, często dziś zupełnie zapomniane akcesoria, stają się zarówno bohaterami jak samymi ilustracjami baśniowych opowieści.

To nic, że XVIII-wieczna lektyka na razie jest tą, która w nieokreślonej bliżej przeszłości  nosiła leniwego króla, a perskie naczynie z kolekcji Jana Matejki jest lampą tajemniczego dżina; jeszcze przyjdzie czas na depozyty, proweniencje, ofiarodawców i datowanie. Teraz za to można bezkarnie wzdychać z zachwytu, podziwiać kunszt rzemieślnika,  z dziecięcą wnikliwością odnajdywać szczegóły i śledzić dekoracje, odnajdywać analogie i tworzyć skojarzenia. Zwyczajnie podziwiać.

Większości z nas dziecięca wiara w baśnie nie utrudniła konfrontacji z udokumentowaną rzeczywistością, być może nawet ułatwiła jej akceptację, a niektórym pozwoliła nawet nie do końca wyzbyć się złudzeń.

Bo czy można z całą, stuprocentową pewnością udowodnić, że empirowa dziewczęca sukienka z białego, haftowanego muślinu nie należała do Kopciuszka? A jeśli nie można, to może warto wierzyć, że taką właśnie posiada jedyne muzeum na świecie – Narodowe w Krakowie.

***

Wartość muzealnych „Opowieści przedmiotów” doceniło jury tegorocznej edycji  konkursu na najlepszą krakowską inicjatywę dla dzieci organizowanego przez portal Czas Dzieci i przyznało cyklowi statuetkę Złotego Słonecznika 2015. Czujemy się zaszczyceni.

Koordynatorka cyklu, Jagoda Gumińska Oleksy odbiera nagrodę Złotego Słonecznika, fot. Czas Dzieci
Koordynatorka cyklu, Jagoda Gumińska Oleksy, na gali wręczenia Złotych Słoneczników, fot. CzasDzieci.pl

 Złoty Słonecznik 2015 dla MNK – więcej o nagrodzie na stronie MNK 

Cykl trwa od dwóch lat, jeszcze żadna opowieść się nie powtórzyła, a listy uczestników rezerwujących miejsca na każdą kolejną, zapełniają się w ciągu dwóch dni. Najmłodsi goście Muzeum  odkrywają kolejne tajemnice przedmiotów ukrytych w zakamarkach galerii prezentujących olbrzymie zbiory rzemiosła artystycznego. Olbrzymie, a często zupełnie nie znane, dlatego wyjątkowe i warte opowieści.

Jagoda Gumińska-Oleksy  koordynator działań edukacyjnych dla dzieci i rodzin, z wykształcenia plastyk i pedagog, od wielu lat w Sekcji Edukacji MNK.  Lubi słuchać, co mówią dzieci, gdy rysują.

 „Latający dywan. Opowieści przedmiotów” – dowiedz się więcej, zobacz terminy zajęć

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *